wtorek, 5 lipca 2016

Plusy i minusy greckiej kuchni z mojej perspektywy

Moi Drodzy, 31 maja opuściłam Grecję na tak zwane "zawsze" (choć, Boże proszę, żeby to nie było "na zawsze", muszę zwiedzić te tysiące przepięknych wysp, których nie dałam rady zobaczyć). Szczęśliwie spędziłam w tym kraju 2 lata, 4 miesiące i 6 dni. Przeniosłam się, poniekąd z powrotem, do Ligurii, choć tak naprawdę w Ligurii nigdy nie mieszkałam, jednak spędziłam tu mnóstwo czasu w przeszłości, no i stąd wyjechałam do Aten. Blog jest więc teraz pisany z Genui, stolicy regionu Liguria, który jest jednostką administracyjną Włoch ;) Ten post chciałabym poświęcić temu, co według mojej subiektywnej oceny Grecja ma najlepszego oraz w czym nie może konkurować z innymi w dziedzinie kulinariów.
Zacznę może od tych mniej pozytywnych rzeczy. Kuchnia grecka po dłuższym pobycie może naprawdę znudzić ze względu na dość ubogi wachlarz dań i produktów. Czasem ma się wrażenie, że Grecy żyją tylko fetą, oliwkami, pomidorami i mięsem grillowanym, ewentualnie gyrosem. Jest to dość przykra obserwacja, ale sam spacer w turystycznym centrum Aten może potwierdzić to, co właśnie napisałam. Wszechotaczający zapach gyrosów i mięsa, a do tego feta, tzatziki i sałatka grecka (a ta też z fetą). Pewnie zaraz po stwierdzeniu tego zostałabym zaatakowana argumentem, że Grecy mają większą różnorodność serów i dość duży wybór dań wegańskich czy bazujących na warzywach. I jest to prawda. Grecy mają kilka innych serów, na przykład mizithrę, która jest bardziej kremowa i mniej słona od fety (lub w ogóle nie słona, ma ponoć dwie odmiany, choć tej drugiej nie próbowałam), a którą uwielbiam. Mają też grawierę, twardy ser o wyrazistym smaku, czy kilka innych odmian używanych do zrobienia smażonego, panierowanego sera saganaki (a są to: kefalograwiera, kasseri, kefalotyri czy czasem halloumi, ale to cypryjski ser). Jednakowoż wrażenie jest takie, że jest tylko feta i fetę dodaje się dosłownie do wszystkiego. Druga sprawa to ogromnie wysokie spożycie mięsa, przy, a jakże, występowaniu tradycyjnych dań, które są w więszkości roślinne tylko i wyłącznie. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, gdyby sięgnąć do korzeni, grecka dieta była oparta na warzywach i oliwie z oliwek, nabiale i umiarkowanym spożyciu mięsa. Kultura jedzenia mięsnych fast foodów przyszła wraz z otwarciem się na kulturę zachodnią. Ile w tym prawdy? Nie wiem. Jednakowoż istnienie w kuchni greckiej takich dań jak: gemista, fasolakia (o których pisałam w poprzednich postach), fasolada, gigantes, które są daniami WEGAŃSKIMI, potwierdzałoby tą teorię. Teraz dość ciężko jednak jest znaleźć tawernę, która by serwowała te dania, choć należy zaznaczyć, że sezonowość odgrywa tu rolę (Grecy nigdy nie oferowaliby zupy fasolowej w lecie, czy gemista np., jest daniem typowo letnim, ponieważ jest z pomidorów i papryki). Podejrzewam, że wiele z tych dań jest robionych w domach, a niestety nie są często i powszechnie oferowane w tawernach (ze względu na popyt?).
Tak, Grecy jedzą też ryby i owoce morza, ale nie podoba mi się sposób ich przyrządzania. W większości smaży się je na głębokim oleju (kalmary, krewetki np.), a już w ogóle nie podoba mi się przyrządzanie ośmiornicy na grillu, co zawsze skutkuje zbytnim jej przypaleniem i zwęglonym posmakiem. To jest moje osobiste zdanie i zdaję sobie sprawę, że wiele osób całkowicie się ze mną nie zgodzi. Jeśli chodzi o przyrządzenie owoców morza, Włosi są w tym o niebo lepsi. Wyjątkiem jest krewetkowe saganaki, czyli przyrządzenie krewetek w garnku w sosie pomidorowym i podanie z pokruszoną po wierzchu (czym?) fetą :) Saganaki to nazwa garnka, w którym się przyrządza różne rzeczy, stąd smażony panierowany ser nazywa się saganaki, ale i krewetki w sosie pomidorowym z fetą również. Więc za krewetkowe saganaki duży plus dla Greków ode mnie.
Jak już wspomniałam o pozytywach, przekieruję się już wkrótce na wskazanie mocnych stron kulinariów w Grecji. Podsumuję tylko, co uważam za naprawdę słabe. Przede wszystkim brak różnorodności, który skutkuje tym, że o ile turysta może być w pełni usatysfakcjonowany, o tyle już ekspatriant mieszkający dłużej w Grecji będzie po prostu znudzony monotonią smaków. I tego doświadczyłam ja. Idąc na zakupy do supermarketu, miałam wrażenie, że w ofercie jest tylko feta, oliwki i oliwa. Mówiąc o kiepskich produktach, muszę wspomnieć wędliny, które w Grecji są złe, naprawdę złe, z kiełbasą na czele. Greckie wino również nie należy do dobrych. Auć... Wyszła mi z tego dość mocna krytyka. Jednakowoż są rzeczy nie do podrobienia, które ma tylko Grecja i z tego względu, jadąc do Grecji, nie zapomnijcie się w nie zaopatrzyć na drogę :)
Od czego zacznę? Co Grecja ma najlepszego? Oczywiście OLIWKI. Przekonałam się o tym po przyjeździe do Italii, której kuchnię oceniam ogólnie dużo wyżej, jednak oliwki... Grecy są niepodważalnymi królami. A co za tym idzie również oliwa z oliwek jest najlepsza grecka. Ja kupowałam oliwę od znajomych, którzy mieli swoje sady oliwne i dawali do wyciśnięcia oliwę w miejscowych zakładach. Była to więc tłoczona na zimno, 100% organiczna oliwa i nie miała sobie równych. Oliwki i oliwa. Co jeszcze? Oczywiście, że ta feta, która zdaje się być jedyną, ale i jest królową greckich serów. Znajomy Grek kiedyś mi powiedział, że Grecy nie eksportują fety i wszyskie te "fety", które są dostępne w innych krajach są w tychże krajach produkowane i są to sery fetopodobne. I znowu, nie wiem, ile w tym prawdy, choć mając w pamięci naszą fetovitę, czy coś w tym stylu oraz fetę, którą kupiłam tu we Włoszech, skłaniałabym się ku prawdziwości tej teorii. Feta smakuje dobrze tylko w Grecji i jeśli ktoś nie jadł fety w Grecji, nie wie, jak smakuje feta. I co za tym idzie sałatka grecka - tylko w Grecji. Ze względu na to, co napisałam: jej 3 ważne składniki tylko i jedynie w Grecji są najlepsze - feta, oliwki i oliwa z oliwek (ale również ogórek, próbowaliście ogórków we Włoszech? Mają tu inną odmianę, choć my w Polsce mamy tą samą, co w Grecji). Plus odmiana papryki używana do wykonania sałatki greckiej jest chyba tylko w Grecji, przynajmniej na razie nie przypominam sobie, żebym ją gdzieś widziała w innych krajach... No i pomidory... W Grecji najlepsze. Skoro jestem w temacie warzyw, w Grecji są naprawdę pyszne, z wyjątkiem ziemniaków. Pomidory miażdżą system. Jak i pomarańcze. Najlepsze w Grecji. Ktoś się z tym nie zgadza i wie, gdzie są lepsze pomidory i pomarańcze? Dajcie znać! 


Czyli były tak:
numer 1 OLIWKI
oliwa z oliwek (najlepiej z prywatnych sadów tłoczona na zimno)
feta
pomidory w lecie
pomarańcze w zimie
Zaszczytne szóste miejsce przypada nie komuś innemu, tylko panu Jogurtowi. Greckiemu oczywiście ;) Jest przepyszny i nie do podrobienia z jakichś niewyjaśnionych przyczyn.
O najważniejszych rzeczach już wspomniałam. Grecy mają również bardzo dobry miód, ale parę innych krajów również może się tym poszczycić. Jadąc do Grecji, zaopatrzyłabym się jeszcze w tahini, szerrroko dostępne (w każdym supermarkecie) i nie aż tak drogie, jak w innych krajach, gdzie jest uważane za produkt wysoce orientalny.
Zdaję sobie sprawę, że kogoś mogłam oburzyć (a już na pewno Greków, którzy są dość dumni ze... wszystkiego ;) ) i jestem otwarta na inne opinie, bo tak, jak na początku wspomniałam jest to moja subiektywna lista plusów i minusów greckiego jedzenia. Piszcie z czym się zgadzacie, a z czym (absolutnie) nie w komentarzach. Kali sas orexi! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz